12 lipca
Maciek przyjechal
o 9 rano opoznionym samolotem z Tana. Jego podroz trwala dwa i pol dnia, wymagala
4 samolotow. Dominika juz byla na miejscu, od 28 czerwca przemierzalaWyspe wraz ze
swoja mama i Gosia. Oto nasza trasa:
Jak tylko Maciek troche wypoczal, ruszyla praca. Pojechalismy najpierw zakupic potrzebne materialy: skoroszyty, dlugopisy, papier do xero...
...a potem do nocy trwaly przygotowania zajec,
drukowanie i tlumaczenie angielskiego slownictwa do jezyka francuskiego.
Mieszkamy w salezjanskiej placowce, gdzie ksieza na szczescie udostepnili nam
swoj sprzet komputerowy i kopiujacy. Oto jak wyglada nasza headquater: pokoik
Harrego Pottera czyli 3x3m pod schodami, ktory pomiescil wielka kopiarke,
komputer, drukarke, 15 tonerow, 50 ryz papieru, 3 stoly, 3 krzesla, Gosie,
Dominike, Macka i ... okolo 500 komarow! I pomyslec, ze jeszcze 15 lat temu byla
w tym pomieszczeniu kaplica.
Zmeczeni bardzo, idziemy spac:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz