wtorek, 6 sierpnia 2013

Podsumowanie Wolontariatu Fundacji My Baobab 2013/Summary of the My Baobab Foundation volunteering programme for 2013

Podczas Wolontariatu 2013 zostały zrealizowane poniższe działania:

1. "School break with English" - kurs języka angielskiego dla 4 grup o różnym stopniu zaawansowania, łącznie 66 godzin zajęć. Łączna liczba uczestników kursów: 64. Liczba rozdanych pakietów materiałów: 58. 

2. "Zabawy z angielskim" - seria spotkań z młodszymi dziećmi wypełniona piosenkami, nauką słownictwa i zabawami ruchowymi, łącznie 6 godzin zajęć. Łączna liczba uczestników: około 100. 

3. Przekazanie darów rzeczowych w postaci książek w języku angielskim oraz zestawów materiałów do nauki języka angielskiego na poziomie początkującym oraz podstawowym ufundowanych przez Fundację My Baobab oraz futbolówek ufundowanych przez firmę Biomedica na rzecz oratorium salezjańskiego w Mahavatse, Tulear.

4. Zakup tony ryżu dla domu dziecka Akany Tsimoka oraz przekazanie środków pieniężnych z przeznaczeniem na zakup przyborów szkolnych dla mieszkańców domu. Suma środków przekazanych przez FMB na rzecz Akany Tsimoka to 2934 PLN.

Niestety, z uwagi przesunięcie daty wyborów prezydenckich na Wyspie i uzależniony od tego zmiany w harmonogramie pracy, Uniwersytet Ankatso w ostatniej chwili poinformował Fundację, że konferencja "Marzenie o Biznesie" nie może się odbyć. 

Dziękujemy wszystkim, 
którzy przyczynili się do realizacji
powyższych działań!
 

Fundacja My Baobab

Dziekujemy firmie BIOMEDICA za przekazanie pilek / Thanks to BIOMEDICA

Firma Biomedica przekazała Fundacji My Baobab dwie wspaniałe futbolówki, które teraz służą już młodzieży w oratorium w Mahavatse. 

Na Madagaskarze bardzo trudno jest kupić sprzęt sportowy w przyzwoitej jakości, tym bardziej cieszymy się z tego daru!

Wcześniej do grania w piłkę nożną używali szmacianych piłek własnej roboty, a teraz...





SERDECZNE PODZIĘKOWANIA
DLA FIRMY BIOMEDICA !!

wtorek, 30 lipca 2013

Wizyta w domu dziecka Akany Tsimoka / A visit in Akany Tsimoka orphanage

24/25 lipca 2013

24 lipca przylecieliśmy z Tulearu do Tana i zaraz po dotarciu do Sióstr Salezjanek, gdzie mieliśmy nocować, mieliśmy wybrać się na drugi kraniec dość rozłożystej stolicy Madagaskaru, do sierocińca Akany Tsimoka. Z powodu strajków i zablokowanych dróg musieliśmy odłożyć wizytę na 25ego lipca. Na szczęście strajki się skończyły, drogi były przejezdne i udało się nam odwiedzić dom dziecka, zrobić zakupy i wyrobić się
na samolot :)

Historia współpracy Fundacji z Akany Tsimoka sięga zeszłego roku, kiedy Kasia Okulska i Desire odkryli tę świetnie prowadzoną placówkę przez Malgaszy dla Malgaszy. Spotkaliśmy się z Kasią i Desire po ich powrocie. Planowali oni zorganizowanie koncertu muzyki malgaskiej, podczas którego zbieraliby środki dla Akany Tsimoka. Więcej o koncertach na www.mybaobab.org i FB Fundacji, dość powiedzieć, że udało się zorganizować dwa świetne wydarzenia.

Środki zebrane podczas drugiego koncertu praz przekazane przez prywatnych darczyńców: Ewę i Maksa, po wymienieniu na malgaskie ari ari dały sumę 1 868 000 MGA. Za 1 160 000 MGA została zakupiona tona ryżu. Pozostałe środki zostaną przeznaczone na zakup przyborów szkolnych dla dzieci z domu dziecka. 
Oto dlaczego kupujemy ryż - każdego dnia zjadane jest 50 kg ryży! (film po francusku): 

A oto jak kupujemy okrągłą tonę ryżu: 


Na stronie Fundacji: www.mybaobab.org oraz FB: https://www.facebook.com/fundacja.my.baobab zamieścimy niebawm zdjęcia z dostawy ryżu do domu dziecka.



Akany Tsimoka został założony na początku lat 90. przez rodzinę pana Jeana Rogera. 


Obecnie jest domem dla 60-tki dzieci, chociaż jest w stanie pomieścić dwa razy tyle mieszkańców.

w tle - dom dziecka Akany Tsimoka
klatka schodowa - dom był budowany część za częścią przez 6 lat 
część chłopców - jedna z sal
biuro domu 
sala telewizyjna - obecnie zamknięta, z uwagi na czas egzaminów:) na szafie harmonogram użytkowania (która grupa kiedy będzie używać) 

Problemem jest wyżywienie - dom dziecka nie jest w stanie przy obecnych wysokich cenach jedzenia wykarmić więcej dzieci.


Nasza wizyta przypadała na godzinę 10. O tej porze, wszyscy młodzi mieszkańcy są przy swoich pracach: niektórzy w szkole (każda szkoła ma swój własny porządek roku szkolnego, każda zaczyna i kończy w innym terminie), niektórzy przy pracy w zakładzie stolarskim lub w ogrodzie warzywnym. W taki sposób, poza darami, dom dziecka zarabia na swoje utrzymanie - uprawiając warzywa i owoce, wykonując proste prace stolarsko-mechaniczne. 

Istnieje również sklepik, gdzie można kupić rękodzieło wykonane przez rodziców uczniów szkoły, która została uruchomiona na terenie domu dziecka (szkoła jest płatna dla dzieci spoza domu dziecka). W momencie, gdy rodzic nie jest w stanie zapłacić czesnego, może ofiarować wyplataną torbę, figurkę lemura lub inne rękodzieło, które potem jest wystawiane na sprzedaż w sklepiku.



Wszyscy mieszkańcy domu mają zapewnioną edukację (co nie jest oczywiste - na Madagaskarze każda szkoła jest płatna).

Akany Tsimoka jest również zaangażowany w projekt Banku Światowego, polegający na edukowaniu rodzin w zakresie odżywiania oraz na zbieraniu danych o niedożywieniu z terenów wiejskich Madagaskaru.

Na koniec wizyty zostaliśmy ugoszczeni ciastem podobnym do babki i kakaem na wodzie oraz kawą - pyszności. Wpisaliśmy się po polsku do pamiątkowej księgi, co spotkało się z zachwytem rodziny pana Jeana Rogera - ucieszyli się, że mają w księdze język Jana Pawła II:) 

DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM, KTÓRZY DORZUCILI SWOJE "ZIARNKO RYŻU" NA RZECZ AKANY TSIMOKA.
MISAOTRA BETSAKA!




Wyjazd z Tulearu! / We are leaving Tulear

24 lipca 2013

Po dwóch tygodniach Wolontariatu opuszczamy Tulear.\

Dziękujemy Salezjanom, oni również nam bardzo dziękują i obdarowują szkatułkami, muszlami i unikalnymi żłóbkami, gdzie zamiast żłóbka jest baobab (chyba więc wybaczyli nam ilości jedzenia, jakie pochłanialiśmy:)). 

Dostaliśmy też upominki od naszych grup. Kto by się spodziewał, że ci, którzy mają tak mało, jeszcze się zdobędą na taki gest! Jesteśmy bardzo wzruszeni, bo jak tu nie być? 
z Tomkiem przed odlotem - Domi prezent to torba z kwiatkiem widoczna na fotce i...

... naszyjnik!

Już wiemy, że będzie nam brakować tych roześmianych buziek z oratorium.



DZIĘKUJEMY WAM! 
MISOTRA BETSAKA i MANDRAPIONA!


Maciek i Dominika
Gosia i Marzena

wtorek, 23 lipca 2013

Kilka zdjec z misji czesc 2 / some pics from the mission part 2

Popoludnie wydluzylo sie nam nieco, jednak niezawodnie powracamy z druga czescia fotosow przedstawiajacych zycie codzienne misji.

Jakoze w poniedzialek ruszyly w oratorium polkolonie (i moze przez hucznosc tego wydarzenia, zawodzil internet:)), mamy swieze doniesienia. Dzieciakow jest ponad poltysiaca, zarzadza majdanem ksiadz Tomek z nowicjuszami salezjanskimi i animatorami, wszyscy sa zadowoleni (zarzadzajacy okazywanie zadowolenia odkladaja na za 3 tygodnie, kiedy polkolonie sie skoncza).

 Dzieci podzielone sa na grupy wedle krajow-w tym roku panstwa Europy, w tym....

Fidler bylby dumny:)




Kazdy znajdzie dla siebie miejsce, sa zajecia ze spiewu, z teatru, z tanca, ze sportu, z elektryki, z wloskiego i innych jezykow (przyjezdzaja wloscy wolontariusze). Jednym slowem wspaniala robota.


Zakonczenie kursu / The end of the course

Wczoraj wszystkie 4 grupy pisaly test koncowy. Punkty z testu plus punkty za obecnosc i prace domowa skladaly sie na wynik koncowy. Razem mozna bylo otrzymac 100 punktow.


Mistrz mistrzow, FABIEN, wlasnie tyle otrzymal:) (to chlopak, ktory stoi przed Mackiem).





W pozostalych trzech grupach najlepsi byli: Barson (stoi przed Dominika na zdjeciu powyzej), Germaine (pod jej nieobecnosc dyplom i nagrode godnie odebral ksiadz Tomek)...


oraz Miandry:



Wszyscy byli bardzo szczesliwi z otrzymanych dyplomow ukonczenia kursu (dla tych, ktorym udalo sie zlamac granice 50 punktow), czy tez uczestnictwa w kursie (dla tych ktorym sie to uda w przyszlym roku:)) :



Nagrody ksiazkowe ufundowala Fundacja My Baobab, mapy USA zostaly przekazane przez ks. Tomka, za co mu serdecznie dziekujemy.


Wypad na Plaska Gore/Short trip to the Flat Mountain

Pewnego popoludnia, kiedy nie bylo oratorium dla dzieciakow na 15 wybralismy sie z ksiedzem Tomkiem na wypad za miasto na Plaska Gore.

Wokol Tulearu teren jest plaski i pustynny, dlatego kazda gora jest ogromnym urozmaiceniem. Plaska gora jest na tyle wysoka, zeby mozna z niej bylo podziwiac widoki:



i na tyle niska, zebysmy zdazyli na nia wejsc majac tylko 2 godziny na cala wycieczke:)

Czy to Baobab, czy tez nie, w kazdym razie sfotografuje cie:)

Patrzylismy na swiata 4 strony i nie znalezlismy drogi na Ostroleke:)






Choc myslelismy, ze jestesmy blisko (co prawda mielismy rozbiezne zdania co do kierunku)...

 

Wszedzie byl tylko Ocean Indyjski, pustynia i droga na Fianarantsoa.



Powrocilismy o zachodzie slonca, napotykajac taki oto taxi brousse:

I, pamietajac jak dlugo i daleko moze on jechac, cieszylismy sie w cichosci serc, ze nie musimy nim jechac...